Czy są jakieś poważne argumenty przemawiające za tym, że nasza Ziemia była odwiedzana przez pozaziemskich kosmonautów? Czy biblijne opisy wydarzeń na górze Synaj, wniebowstąpienie proroka Eliasza, a zwłaszcza opis rydwanu Bożego z Księgi Ezechiela każą na to pytanie odpowiedzieć twierdząco?
Z przerażeniem obserwuję niski poziom zaufania międzyludzkiego w Polsce. To karygodne, że są ludzie, którzy do pogłębiania różnic i wrogości używają języka religijnego.
Żąda się od nas – chrześcijan, żebyśmy porzucili wiarę, wolno nam co najwyżej udawać ludzi wierzących. Co więcej, żąda się tego w imię tolerancji! Czy tak zakłamana tolerancja jest tolerancją autentyczną?
„W świecie chrześcijańskim zbyt długo krążyły błędne interpretacje Nowego Testamentu dotyczące narodu żydowskiego, wywołując uczucia wrogości w stosunku do tego narodu.”
Bicia uczymy, bijąc, krzyku, krzycząc, mówić „cholera” – mówiąc „cholera”. Tłumaczenie nic nie da, jeśli nie pójdzie za tym nasz przykład.
Jak dochodzi w Kościele do ogłoszenia dogmatu wiary? Czy to możliwe, że któryś z wyznawanych przez nas dogmatów mógł zostać nieogłoszony albo mieć jakieś inne sformułowanie?
Na widok głodnego człowieka mężczyzna ma ochotę napisać traktat o niesprawiedliwości społecznej albo wywołać wojnę. Kobieta natomiast zagląda do kuchni, aby sprawdzić, czy nie zostało jej coś z obiadu.
Chrystus Pan, Zwycięzca ostateczny, dlatego dopuszcza prześladowania i odstępstwa, bo On nie potrzebuje zwolenników, On chce w nas mieć współzwycięzców.
Nowa ewangelizacja nie jest kierowana do niewierzących, ale do tych, którzy są ochrzczeni i niewiele to dla nich znaczy.
Spowiedź to pokazywanie Panu Jezusowi, że w tym miejscu mnie boli, i jeszcze troszkę w tamtym, po to żeby On te bolesne miejsca ucałował i żeby przestało boleć.