Ale dlaczego ja muszę się modlić?
Każde powołanie jest niczym zakochanie, które potrzebuje czasu. Wszystko po to, aby młoda miłość nabrała wybornego smaku. Koneser szczęścia dobrze wie, że jest to długi proces powolnego dojrzewania. O tym, jak początkowe zauroczenie przerodziło się w konsekwentny wybór i o tym, że pierwotna miłość może być nie tylko na początku, opowiedzą nam młodzi małżonkowie Kasia i Piotr Jedlińscy, o. Rafał Myszkowski OCD (43 lata) oraz Henryk i Barbara Kowarscy, którzy w tym roku obchodzili 38. rocznicę ślubu.
Gdy w naszym życiu zauważymy, że znosi nas w kierunku tych skrajności, warto poprosić Niepokalaną o interwencję, by dbała również o nas – swoje dzieci, abyśmy czynili postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi. Wraz z nią można zakasać rękawy i odważnie podjąć w duchu wiary, tj. pobożnie, swoje życiowe obowiązki.
Maciej Berbeka to nie tylko himalaista, który wszedł własnym wariantem od strony tybetańskiej na Mount Everest i wytyczył tzw. Drogę Jana Pawła II na Annapurnę, a zimą zdobył Manaslu, Czo Oju i Broad Peak. Po ukończeniu krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych uczył przez kilka lat w zakopiańskim Liceum Plastycznym im. A. Kenara, a wraz z Ewą Dyakowską-Berbeką współpracował z Teatrem St. I. Witkiewicza. Toprowiec i przewodnik.
Przez prawie pięć wieków miłość między Bogiem a Teresą i dzieła, które narodziły się z tej jedności, były inspiracją, by wielu innych poczuło się zdolnymi do wyjścia z samych siebie i zapragnęło rozradować Boga swoimi nadzwyczajnymi czynami dalekimi od przeciętności.
Misje Kościoła to rzeczywistość złożona: jak tylko złożony może być człowiek, jego relacje z otoczeniem i Kościół. Do tego rzeczywistość niezwykle dynamiczna, ciągle nowa, do końca nieprzewidywalna – to droga, którą zawsze idzie się pierwszy raz, choć ma swoje etapy i prawidła.
Nie ma osoby, która nie byłaby rozczarowana Bogiem, innymi, sobą, a nade wszystko życiem. Mamy przecież swoje obietnice, skrzętne wyobrażenia naszego szczęścia – wymarzoną ziemię i potomstwo, na które czekamy. Są to nasze marzenia o spełnieniu w różnych dziedzinach życia, które nierzadko ogniskują spojrzenie na jednym punkcie oczekiwania. Jedynie osiągnięcie tego punktu odczytujemy jako pomyślność i szczęście. Nawet nie dopuszczamy myśli, że błogosławieństwo przyjdzie z innej strony.
Samotna modlitwa daje nam nowe wnętrze zdolne do przyjmowania innych w ich osamotnieniu i głoszenia im Dobrej Nowiny o Bogu, który nigdy nie pozostawia człowieka jego losowi. Daje ona ku temu konieczną wolność od człowieczych (często) zaborczych oczekiwań, w których nie ma miejsca na sam na sam z Bogiem, ale dojmujące pożądanie wypełniania sobą przestrzeni ludzkich relacji, którego końcem są zamieszanie i ciągły niepokój o swoje życie.
W wyobraźni człowieka morze to niebezpieczna przestrzeń, którą trzeba przebyć w drodze do odległego lądu. Całe życie pełne przeciwności i niebezpiecznych sytuacji bywa niekiedy porównywane do podróży przez wzburzone morze.
Pragnienie wsłuchiwania się w słowa Objawienia od początku towarzyszyło Kościołowi, który z wielką miłością i szacunkiem, jako wielki skarb i dar pochodzący od Boga, przyjął, czytał i komentował Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu.