Za kratami spędził prawie połowę swojego życia. Dziś wraca do więzienia w innej roli – przynosi Jezusa tym, z którymi siedział.
Ewangelia powinna stanowić dla każdego z nas centrum życia – każdego dnia, w każdej chwili…
Jak każdy wie, św. Michał Archanioł jest potężnym orędownikiem i pomocnikiem w walkach duchowych, czy też w dręczeniach złego ducha.
Służebniczka dębicka s. Savia Bezak na łamach „Niedzieli” przekazuje swoją relację dotyczącą śmierci Heleny Kmieć. W styczniu 2017 r. była na miejscu tragedii w Cochabambie w Boliwii. Wcześniej, jak podkreśla, nie wypowiadała się w prasie z uwagi na trwające śledztwo i z powodu bólu, który wciąż towarzyszy jej wspomnieniom. S. Savia prostuje też pewne informacje, które zaraz po tragedii dotarły do środków społecznego przekazu, a dopiero później zostały sprawdzone. Czytelnicy „Niedzieli” otrzymują więc rzetelną wiedzę na temat okoliczności śmierci polskiej misjonarki i tego, co się wydarzyło po tragedii na placówce misyjnej w Boliwii. Red.
Przywołując historię „Piątki”, szukamy korzeni patriotyzmu naszych młodzieńców. Odnajdujemy je w pierwszym rzędzie w rodzinnych domach. Wszyscy pochodzili ze szlachetnych rodzin, choć niewolnych od trudów codzienności, doświadczeń chorób, cierpienia, śmierci bliskich, w jednym także przypadku nałogu.
Piotr okazywał mi dużo ciepła, współczucia, wciągał w długie rozmowy. Szybko odkryłam przed nim swoje wnętrze. Był taki miły, otwarty, coraz więcej czasu poświęcał mnie zamiast reszcie grupy
Dar niesienia pomocy emocjonalnej młodym ludziom jest dziś bardzo potrzebny. Skrzywdzenia w tej sferze są olbrzymie. Młody człowiek, który niegdyś poszukiwał ideałów związanych z siłą, męstwem i sprawnością, dziś częściej szuka ideału w zakresie delikatności, czułości, wyrozumiałości, ciepła i akceptacji.
To nie ja zainteresowałam się Ojcem Pio, ale on zainteresował się mną. Bardzo długo nie wiedziałam, kim on jest. Wiele lat temu, kiedy mieszkałam w Mediolanie i pracowałam w show biznesie, którejś nocy przyszedł do mnie starzec z brodą. Myślałam, że mam halucynacje po alkoholu lub narkotykach, ale mój pies na niego szczekał.
Przez wiele lat tak żyłam, pracowałam, modliłam się i wraca¬łam do wspólnoty, która była moją ostoją i miejscem odprężenia, żartów, duchowego wzrastania. Mówiłam: Wszystko OK!
Jeżeli mówimy, że mamy z Nim współuczestnictwo, a chodzimy w ciemności, kłamiemyi nie postępujemy zgodnie z prawdą. […]” (1J 1,5).