Komunikowanie się przez Internet ma sens tylko wobec tych ludzi, z którymi łączą nas więzi w rzeczywistości.
Nie wystarczy kochać – trzeba umieć komunikować miłość!
Co mają ze sobą wspólnego Samson i Herkules, Arka Noego i złote runo? Wydawałoby się, że to dwa zupełnie inne światy – mitologiczny i biblijny, realny i symboliczny. Łączy je wspólna właściwość: zgodnie zamieszkują umysły wielu młodych ludzi i nie widzą konieczności jakiegokolwiek intelektualnego rozwodu czy choćby separacji
Romantyczny bohater w nowych kreskówkach jest źle widziany lub został zastąpiony antybohaterami z cechami wymienionymi we wstępie i ich pochwałą. No cóż, może tamci prawi, odważni, szlachetni, czuli czy bogobojni bohaterowie już się znudzili dorosłym i dzieciom?
Baśnie o odwadze i dobroci wyrażają prawdę o tym, że dobroć jest możliwa, ale trudna.
Podnoszenie kwalifikacji. Trzeba się dokształcać. A jakże! I zdobywać stopnie awansów zawodowych. Nie inaczej! Dziś bez papierka nie ma co marzyć o pracy. Więc zdobywamy papierki i nawet wielu nie ukrywa, że robią kursy i studia podyplomowe tylko dla papierka. Jak niewiele wiedzieli przed kolejnymi studiami, tak samo mało wiedzą po ich ukończeniu. Ale papierek jest! Awans będzie! A wewnątrz takiego człowieka?
Miłość w rodzinie jest zdecydowanie ważniejsza niż sytuacja materialna.
Życie chrześcijanina toczy się wokół stołu w sensie dosłownym (w życiu rodzinnym) i symbolicznym (wokół stołu eucharystycznego). Posiłek nie powinien być więc zredukowany do aktu zaspokojenia głodu czy smakowej podniety.
„Bla loka lule uje ug Si mnie” – taki mniej więcej tekst wypowiedział kiedyś przy mnie na wieczornej modlitwie dwulatek, który z rodzicami i rodzeństwem kończył odchodzący dzień. „On dziękuje Panu Bogu za to, że starszy brat dostał dzisiaj taką piękną koszulę, i prosi o taką samą dla siebie” – matka przetłumaczyła z dziecięcego na język polski. To była jedna z najpiękniejszych domowych modlitw.
Kiedy rodzice postanawiają prowadzić dziecko do tzw. terapeuty stosującego niekonwencjonalne metody leczenia, nie zdają sobie sprawy, na jak wielkie niebezpieczeństwo je narażają. I dopiero po szkodzie zdają sobie – być może – sprawę z tego, jak wiele zła i zamieszania powodują niekonwencjonalne terapie, wprowadzone w 1995 roku rozporządzeniem rządowym Leszka Millera, ówczesnego ministra pracy i polityki socjalnej, na tzw. rynek usług.