Czy zwierzę może zastąpić prawdziwego przyjaciela? Czy może pełnić rolę drugiego człowieka? Czy pies lub kot nie jest tylko smutnym antidotum na dziecięcą samotność? Jakie są zalety i wady posiadania w domu czworonoga?
Dramatem naszych czasów jest to, że wielu ludzi bardziej troszczy się o zwierzęta niż o człowieka. Są tacy politycy czy ekolodzy, którzy – słusznie! – oburzają się na ludzi dręczących zwierzęta, ale pozostają zupełnie obojętni na przypadki aborcji, czyli na zabijanie dzieci nienarodzonych poprzez rozrywanie ich na kawałki. Dojrzały człowiek nie podpala lasu ani nie gnębi zwierząt, ale tym bardziej nie zadaje cierpienia ludziom!
Kiedy małe dziecko buduje zamek z piasku lub zapełnia domek lalkami, w pewien sposób rozwija marzenia i planuje romantyczną przyszłość. Dorosłe życie nie jest takie proste. Ludzie są przygnieceni myślami o ratach kredytu, niestabilnym rynku pracy, planowanym potomstwie i nieplanowanych wydatkach. Czy zostaje jeszcze czas, by zadać sobie proste pytania: „Po co to wszystko? I co na to Biblia?”.
Ktoś powiedział, że wychowanie jest swoistym nawijaniem nitki na kłębek. Gdy dziecko odchodzi z domu, odwija się nitkę. Jeżeli w procesie wychowania nawinięto dostatecznie dużo, to nawet gdyby dziecko daleko odeszło, będzie miało po czym wrócić do domu i świata wartości w nim panujących.
Coraz bardziej całe społeczności wykazują objawy wyprania mózgu: ograniczają zaspokojenie życiowych potrzeb do wczasów na Karaibach, kolejnego samochodu, nowych ubrań, odchodząc od myślenia w dłuższej perspektywie czasowej. Porzucają myśl o stabilnej rodzinie, dzieciach, pielęgnacji kontaktów z rodzicami, rodzeństwem, przyjaciółmi.
Gość w dom, Bóg w dom” – to znane powiedzenie w różnych formach obowiązywało przez długi czas we wszystkich rejonach świata, i to niemal od zarania dziejów. Korzenie podstaw gościnności wywodzą się jeszcze z czasów zamierzchłych, kiedy to zaludnienie było tak małe, że widok każdej przyjaznej istoty ludzkiej – pomijając najbliższą rodzinę – stanowił rzadkość (człowiek był ogromną wartością, i to nie tylko czysto biologiczną – abstrahując od sytuacji drastycznych, takich jak napaści, grabieże, walki itp.).
Dostałem kiedyś e-maila z kilkoma złotymi myślami. Jedna z nich przykuła moją uwagę bardziej niż pozostałe: „Bóg nie zapyta, ilu miałeś przyjaciół. On zapyta, dla ilu z nich byłeś przyjacielem”. Dopiero wówczas znalazłem odpowiedź na pytanie, które od lat zaprzątało moją głowę: „Dlaczego Jezus w Ogrodzie Oliwnym zdrajcę nazwał przyjacielem?”.
Kiedy mój syn, będąc w podstawówce, zjawił się w domu z radosną wiadomością o swoim pierwszym uczuciu, pomyślałam ze zdziwieniem: „Więc to już?”. A potem z ulgą: „Jak miło, że wybrał tak sympatyczną i mądrą dziewczynkę”. Następnie zadałam sobie pytanie: „Jaka wiedza ułatwiłaby mu przeżywanie stanu zakochania? Co może sprawić, że fakt ten nie stanie się przyczyną złych doświadczeń dla niego i osoby, którą wybrał? Co wreszcie uspokoiłoby nas, rodziców?”.
Nuda, ale i ból istnienia, ma to do siebie, że szuka granicznych podniet i doświadczeń, czyli przekraczania granic, prowokowania ryzyka, igrania ze śmiercią. Mają to w sobie eksperymenty nastolatków z dopalaczami.
Posłuszeństwo jest najwyższą formą wolności. Łatwo te słowa napisać i przeczytać, trudniej zrozumieć, najtrudniej wypełnić.