Jesteśmy młodymi ludźmi. Za jakiś czas będziemy chcieli założyć rodziny, albo już o tym myślimy. Czy zdajemy sobie sprawę z tego, że spoczywa na nas ogromna odpowiedzialność? Rodzina Bogiem silna staje się siłą człowieka i całego narodu. Jest wspólnotą świętą. Jest komunią osób zjednoczonych miłością – tak o rodzinie mówił bł. Jan Paweł II.
Czas pobytu w seminarium duchownym – „szkole” przygotowującej do pełnienia posługi kapłańskiej powoli dobiega końca.
W poprzednim numerze „Rycerza Młodych” pisałem na temat uroczystości obłóczyn, związanych z przyjęciem przez alumna seminarium szaty duchownej, czyli sutanny. To jest pierwszy widoczny moment, kiedy w sposób jasny i klarowny deklaruję, że chcę iść za Jezusem, chcę upodobnić się do Niego, chcę także swoim strojem pokazać innym, że należę do Jezusa.
Pielgrzymowanie uzależnia. Każda pielgrzymka jest inna – inni ludzie (choć tak wielu powraca), inna organizacja, inna pogoda, inne miejsca noclegów. Jednak każda pielgrzymka ładuje akumulatory na pozostałe dni roku.
Kolejne parafie i zgromadzenia zakonne organizują Msze z modlitwą o uzdrowienie, rekolekcje ewangelizacyjne, spotkania z charyzmatykami. Nowi ludzie otwierają się na to, tymczasem... wciąż wielu tego nie rozumie. I nie wahają się od razu napiętnować uczestników takich spotkań. Mówią: „sekta, nawiedzeni, dziwaki...”.
Sługa Boży Stefan Wyszyński to człowiek, którego młode życie kształtowała wielka pobożność maryjna i szacunek do drugiego człowieka. Wychowany był w rodzinie organistów z wielkimi tradycjami patriotycznymi. Rodzice przekazali mu umiłowanie ziemi ojczystej i poszanowanie dla płodów ziemi, jako owocu pracy rąk ludzkich.
Powoli mijają wakacje, a w październiku na wyższych uczelniach rozpocznie się rok akademicki. Podobnie rzecz się ma z seminariami duchownymi.
O różnych zagrożeniach duchowych już pisałem, chociaż niektóre tematy ująłem ogólnikowo. Chciałbym dziś bardziej szczegółowo zająć się problemem muzyki i gwiazd estrady.
W trwającym Roku Wiary Kościół w Polsce dostąpił ogromnej łaski, na którą nie potrafię spojrzeć inaczej, jak właśnie przez pryzmat wstawiennictwa bł. Jana Pawła II.
„Alkohol jest dla ludzi”. Stwierdzenie to powtarzane do znudzenia zdaje się być tak oczywistym, że już nikt nie oponuje. Napawa to grozą, gdyż bagatelizuje się fakt, że od przysłowiowego kieliszka można uzależnić się i popaść w chorobę alkoholową.