W naszym cyklu poświęconym obecności aniołów na kartach Nowego Testamentu dotarliśmy oto do jego ostatniej księgi – Apokalipsy świętego Jana Apostoła. Zanim jednak zajmiemy się aniołami, warto powiedzieć sobie kilka słów o samej księdze.
W naszych podróżach raz na jakiś czas przydarza się moment, gdy sytuacja może wyglądać na taką, która ewidentnie wymknęła się nam spod kontroli. Gdy, po ludzku patrząc, nie mamy już czego szukać. Gdy wszystko idzie nie po naszej myśli. A jednocześnie wszelkie pomysły zebranych wokół nas, optymistycznych ludzi dobrej woli są przez nas negowane. „Bo to przecież niemożliwe. Tego się nie da zrobić”. Na całe szczęście także w takich sytuacjach nie wszystko zależy tylko i wyłącznie od nas.
Budynki świątynne zamieniane w sale wystawowe, magazyny czy nawet... dyskoteki. Smutny obraz zamarłego życia religijnego Europy Zachodniej w każdej chwili może dotrzeć również do Polski. Z drugiej strony – desakralizacja świata nie udała się, mimo agresywnych prób, ani bolszewikom, ani protestanckim czy jeszcze wcześniej bizantyjskim ikonoklastom. Jakie jednak znaczenie mają dla naszej wiary wizerunki świętych i samego Chrystusa, że, na przestrzeni wieków, co i rusz padają ofiarami tak ogromnej agresji?
Jestem mamą trójki pociech w wieku 13, 8 i 3 lat. Kto ma dzieci, ten wie, jak wygląda poranna gonitwa, by zdążyć do pracy, szkoły i przedszkola.
Wierzymy Jezusowi dlatego, że zapowiedział swe zmartwychwstanie i faktycznie zmartwychwstał. Jego wrogowie od dwudziestu wieków wyrywają gwóźdź, na którym zawisło nasze zawierzenie Jezusowi. Wyrwać go dotąd nie potrafili i nigdy nie dadzą rady.
Z pięknego, acz wciąż tajemniczego i budzącego respekt Sanktuarium na Gargano aż po ziemię ojczystą. Z lokalnego placu Piazza Duca d'Aosta w centrum Monte Sant’Angelo aż po lokalne ryneczki polskiej prowincji. Ta historia to świadectwo fenomenu. Fenomenu, który dowodzi, że gdy czegoś bardzo się pragnie, a pragnieniu temu towarzyszy dodatkowo Boże błogosławieństwo, wówczas stać się może doprawdy wszystko. Wypalić może nawet włoska peregrynacja na polskiej ziemi.
Z pewnością nie każdy dobrze wspomina czasy, gdy chodził do szkoły. Okres gimnazjum czy liceum bywa dla niektórych nastolatków bardzo trudny. Zwłaszcza dotyczy to młodych ludzi określanych mianem nerdów, czyli nieprzystosowanych do życia w grupie młodzieżowej. Nerdowie nie utrzymują stosunków towarzyskich i nie dbają o formę fizyczną. Czasami dotyka ich przemoc szkolna, gdyż nie potrafią odpowiednio reagować na zaczepki. Któż nie chciałby mieć wtedy przyjaciela, posiadającego nadprzyrodzone moce i potrafiącego naginać rzeczywistość do naszych celów?
Czy może ksiądz podać krótkie wyjaśnienie do słów Chrystusa: Nie dawajcie psom tego co święte, i nie rzucajcie swych pereł przed świnie, by ich nie podeptały nogami, i obróciwszy się, nie poszarpały was (Mt 7, 6)?
Kolejny raz wyrażenie male’ak JHWH (Anioł Pański) występuje w bardzo znanym biblijnym opowiadaniu o ofierze Izaaka (Rdz 22, 1-19). W obecnej formie jest ono arcydziełem sztuki opowiadania i służy za klasyczny przykład wystawiania człowieka przez Boga na próbę.
Obejrzałam niedawno film „Paweł, apostoł Chrystusa”. Film opowiada o ostatnich dniach życia św. Pawła w Rzymie, ogarniętym prześladowaniami chrześcijan za cesarza Nerona. Do Pawła przybywa Łukasz, towarzysz jego wcześniejszych podróży misyjnych. Teraz zamierza spisać dzieje Pawła ku pokrzepieniu wierzących.