Redakcja LISTU rozmawia z o. Tomaszem Grabowskim, dominikaninem, prezesem Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny
Jestem misjonarzem. Pracuję w Aszchabadzie, w stolicy Turkmenistanu. Prowadzę tam katechumenat. W salce, w której zbierają się nasi katechumeni, wisi obraz pędzla Elżbiety Wasyluk z Trzcianki pod Poznaniem. Przedstawia on uzdrowienie niewidomego; Jezus swoimi palcami dotyka oczu ślepca. Choć nie jest to tradycyjny obraz religijny ani żadna ikona, przywiązaliśmy się do tego przedstawienia. Bądź co bądź jest to portret każdego katechumena, czyli ślepca, któremu Chrystus otwiera oczy
Był rok 1959, święto Nawrócenia św. Pawła. Kończył się właśnie Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan i Jan XXIII odprawiał Mszę na jego zakończenie. Jakież było zdziwienie zgromadzonych w bazylice kardynałów, gdy na za¬kończenie Eucharystii, papież donośnym głosem zwrócił się do nich: „Stojąc przed wami i drżąc ze wzruszenia pragnę z pokorą, ale i stanowczością ogłosić decyzję zwołania (…) soboru ekumenicznego dla Kościoła powszechnego". Po tych słowach w bazylice zapadła głucha cisza, kardynałowie oniemieli
Najważniejsze w soborze było to, że został on zwołany bardziej jako sobór pastoralny niż dogmatyczny. Ojcowie soborowi wiedzieli, że trzeba było się zmierzyć nie tyle z kwestionowaniem jakiejś doktryny Kościoła, bo tego nikt raczej nie robił, ile z problemem, jak docierać z prawdą objawioną do współczesnego człowieka.
Franciszek Ksawery wyruszył więc do Chin, ale nigdy tam nie dotarł. Mając 48 lat umarł schorowany w wiosce rybackiej na wyspie Shanchuan Dao. Do Państwa Środka dotarli jednak inni jezuici.
Moja przygoda z Arktyką zaczęła się 17 sierpnia 2008 r. w Pond Inlet na Ziemi Baffina. Na mroźną Północ przyleciałam prosto z Polski, nie miałam wtedy pojęcia, czego się spodziewać. Moja znajomość tej części świata sprowadzała się do tego, co znalazłam w internecie. Bardzo, bardzo zimno, ziemia skuta lodem od września do czerwca, kraina Eskimosów. Obecnie mieszkam w Grise Fiord, najbardziej na północ wysuniętej stale zamieszkałej osadzie na świecie. Jestem tam nauczycielką
Na zdjęciu dwóch chłopaków siedzi na kanapie. Wszędzie leżą porozrzucane papierosy, na stole puszka z piwem. Chłopcy wydają się bardzo znudzeni. Jeden z nich (ten w dresie) mówi do swojego przyjaciela: – Ej, Kuba, zróbmy coś szalonego! – Ok, chodźmy do kościoła – odpowiada drugi. To jeden z moich ulubionych demotywatorów. Na spotkaniu z osobami przygotowującymi się do bierzmowania to zdjęcie, opatrzone komentarzem, wzbudziło dużą radość. Kilka dni później przyszedł do mnie jeden z moich podopiecznych i zapytał: – Ojcze, pamiętasz ten demotywator z ostatniego spotkania? – Trudno zapomnieć.– Zrobiłem tak z moją dziewczyną… To działa!
Pewien chrześcijanin wyjechał z Rosji na misję do Afganistanu. Tam został muzułmaninem. Kiedy wracał do swojej wioski, wszyscy chcieli hucznie świętować jego powrót. Kiedy jednak on, ze względu na swoje wyznanie, nie chciał pić, ich entuzjazm szybko opadł. Ludzie poczuli się dotknięci, przestali darzyć mężczyznę sympatią. Tak naprawdę obnażył powierzchowność ich wiary. To on, muzułmanin, bardziej niż oni żył jak chrześcijanin i to ich oburzało
Katastrofa lotnicza na Syberii, pacyfikowanie powstania w Syrii, zamachy na chrześcijan w Nigerii, rosnące napięcie na Półwyspie Koreańskim, seria niszczycielskich tornad w USA i kolejna fala kryzysu gospodarczego - to tylko niektóre wiadomości, jakimi karmimy się przed snem
Psycholodzy widzą różnicę między lękiem a strachem w czymś, co fachowo nazywamy copingiem. Jest to mechanizm radzenia sobie z problemami. Każdy ma na to inną metodę w zależności od tego, jaki jest jego temperament czy charakter. Coping jest pewnym stałym sposobem radzenia sobie w życiu z różnego rodzaju czynnikami stresującymi.